Cykl: Jutro (#4 z serii)
Autor: John Marsden
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-240-1658-7
Moja ocena: 4.5/6
*******************************
Na myśl o powrocie robi mi się niedobrze.
Mam ochotę krzyknąć: „Po słuchajcie mnie, do diabła! Mam gdzieś wasze
wielkie plany!”. Chcę, żeby ktoś, ktokolwiek, przyznał, że to, czego ode
mnie oczekują, jest wielkie, olbrzymie, gigantyczne. I nie chodzi wcale
o to, że tu jest nam tak wspaniale. Nie jest. Mam wrażenie, że wszyscy
przestaliśmy być sobą. Homer chce nami rządzić bardziej niż
kiedykolwiek. Fi i Kevin wszystkiego się boją, a Lee… nie rozpoznaję go.
A ja zrobiłam coś, czego dawna Ellie nigdy by sobie nie wybaczyła.
Jedyne, co pomaga mi przetrwać to nadzieja, że tam, na miejscu, znów
staniemy się sobą.
***************************************
Czwarty tom "Jutra" Johna Marsdena przedstawia dalsze losy grupki przyjaciół z Australii, którzy na skutek swych ataków na wroga zostali zmuszeni do schronienia się w Nowej Zelandii. Tam starają się dość do siebie, ochłonąć po traumatycznych przeżyciach. Niestety nie jest to proste, zwłaszcza wtedy, gdy będą musieli wrócić...
Niestety stwierdzam, że im późniejszy tom, tym bardziej nudna staje się akcja. O dziwo najbardziej podobał mi się drugi, ale każdy po nim tylko mnie zawodzi. Brak fabule tej świeżości i oryginalności, która była obecna na początku. Temat wojny staje się przytłaczający i męczący. Mimo, iż rozumiem, że na tym tle raczej ciężko byłoby coś zmienić, to jednak ciągłość ataków na wroga i nieustanne ucieczki przed nim sprawiają, że nasi bohaterowie nie mają ani chwili na wytchnienie, przeciwnie niż w poprzednich tomach.
Dodatkowym minusem jest ukazanie zmienionych charakterów i zachowań głównych bohaterów. Coraz bardziej zaczynają myśleć jak maszyny do zabijania, a przecież nadal mają naście lat. Postać Ellie stała się dla mnie nierzeczywista, a jej postawy irracjonalne. Jak to możliwe, aby kobieta była tak obojętna na śmierć innych, żeby nie uronić ani kropli łzy, podczas gdy facet jest w stanie po cichu pochlipywać ?? Nie rozumiem co autor chciał przez to osiągnąć.
Co raz częściej odnoszę wrażenie, że John Marsden gubi się w stworzonej przed siebie historii. Najpierw akcje, które moim zdaniem nie mogłyby się udać w prawdziwym życiu; potem nieludzkie wręcz zachowania postaci... Mam nadzieję, że to tylko przejściowe i już w kolejnych tomach problem zniknie.
Ponadto okładka... Co tu dużo mówić, jest po prostu okropna. Gdyby nie fakt, że znam tą serię, to w życiu bym nie zabrała się za czytanie "Przyjaciół mroku". Nie ma co ukrywać okładka jest ważna, bo na nią najpierw zwracamy uwagę przy wyborze książki. Pociesza mnie jednak fakt, że w USA okładki całej serii "Jutro" są jeszcze brzydsze.
Plusem książki są fragmenty wierszy, które po raz pierwszy nie są autorstwa Johna Marsdena tylko innych przypadkowych pisarzy. Idealnie współgrają one z atmosferą książki i poszczególnymi wydarzeniami.
Seria jest naprawdę niesamowita, mimo drobnych niedociągnięć czyta się ją z przyjemnością. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobała. Polecam !!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz