niedziela, 1 grudnia 2013

Tylko cierpienie uczyni nas silnymi

Cykl: Pieśń Lodu i Ognia (#4 w serii)
Autor: George R.R. Martin
Wydawnictwo: 2007
Data wydania: Zysk i S-ka
ISBN: 9788372989536
Moja ocena: 5/6
_________________
Po śmierci króla potwora, Joffreya, Cersei przejęła władzę w Królewskiej Przystani. Śmierć Robba Starka złamała kręgosłup buntowi północy, a rodzeństwo Młodego Wilka rozproszyło się po całym królestwie jak nasiona rzucone na jałową ziemią. Jednakże, jak po każdym wielkim konflikcie, wkrótce zaczynają się zbierać niedobitki, banici, renegaci i padlinożercy, którzy ogryzają kości poległych i łupią tych, którzy wkrótce również rozstaną się z życiem. W Siedmiu Królestwach ludzkie wrony zgromadziły się na bankiet z popiołów... To czas, gdy mądrzy i ambitni, podstępni i silni, zdobędą umiejętności, siłę i magiczne talenty potrzebne, by przeżyć straszliwy okres, jaki ich oczekuje. Czas, w którym szlachetnie urodzeni i prości ludzie, żołnierze i czarodzieje, skrytobójcy i mędrcy muszą połączyć siły, ponieważ na uczcie dla wron jest wielu gości, ale tylko nieliczni ujdą z niej z życiem...
_____________________
Kolejna odsłona wojny w Westeros, tym razem nie zachwyca. Z przykrością stwierdzam, że jest to najsłabsza ze wszystkich części. Nie mam tu na myśli wykonania tylko pomysł. Zapierająca dech w piersiach akcja, niesamowite sceny walki, podstępy, intrygi, dziwne magiczne stwory - to wszystko prawie się nie pojawia w "Cieniach Śmierci". Brakuje też tego, co Martin uważa za czołową myśl podczas pisania - przykro mi, ale tym razem nie bałam się przerzucić strony; byłam pewna, że moim ulubionym postaciom nic nie grozi.



Kolejnym minusem jest brak opisu losów niektórych kluczowych postaci. Nie mamy pojęcia co dzieje się z Tyrionem, Daenerys, Branem, Varysem czy też Rickonem. Jedyne co pozostawia nam autor to kilka plotek i niedopowiedzeń. Martin traktuje nas jak typowych mieszkańców Siedmiu Królestw - nie wiemy absolutnie nic o tych postaciach, możemy tylko domyślać się co się z nimi dzieje.

Również mało wiemy o Murze. Pojawia się co prawda postać Sama, ale na losy Nocnej Straży autor poświęca łącznie zaledwie dwa rozdziały. Nie jest to dużo, zwłaszcza, że tytuł "Uczta dla Wron" powinien zwiastować albo liczną i wszędobylską śmierć albo skupienie większej uwagi na Murze, bo w końcu Nocną Straż nazywa się potocznie Wronami.

Jednak żeby nam nieco osłodzić nieobecność wielu bohaterów, Martin wprowadza wielu nowych mówców. Teraz rozdziały nie tylko są pisane z punktu widzenia Jamie'ego, Cersei czy Aryi, ale wypowiada się także Córka Krakena czy też Utopiony. W ten sposób poznajemy często te same wydarzenia przez pryzmat różnych postaci. Bardzo pomaga to w zapoznaniu się z akcją i jeszcze głębszym zrozumieniu zachowań różnych bohaterów.

Mam nadzieję, że druga część "Uczty dla Wron" będzie dużo bardziej pasjonująca. Na razie widoczne jest powoli budowane napięcie, zupełnie jakby zbliżał się jakiś punkt kulminacyjny. Teraz gdy akcja jest zdecydowanie statyczna, nie wiem czy naprawdę coś takiego będzie miało miejsce, czy też mój umysł desperacko pragnie większej dynamiki. Pozostaje mi więc tylko sprawdzić to samemu i sięgnąć po kolejny tom.


A dla fanów serialu krótkie przypomnienie wcześniejszych sezonów. Nowy już w kwietniu ;)


1 komentarz:

  1. z Martinem jest tak, że im dłużej sie go czyta, tym bardziej męczący się staje. te części jeszcze nie są złe, ale czyta się coraz mozolniej.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...