Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-922897-5-3
Moja ocena: 3/6
-------------------------------
-------------------------------
Victoria wdała się w romans - niestety z największym wrogiem swojego męża. W dodatku nie umie się z tego wyplątać. Namawia więc swoje trzy przyjaciółki, żeby każda z nich spróbowała, jak smakuje zdrada. I właściwie wszystko toczyłoby się jak należy, gdyby nie Anson Larrabee. Ten podrzędny dziennikarzyna, a przy okazji największy plotkarz w Los Angeles, usiłuje wykorzystać ich tajemnicę do realizacji własnych celów.
-------------------
"Klub niewiernych żon" to pierwsza książka Carrie Karasyov, jaką miałam okazję przeczytać. Powszechny romans z elementami kryminału nie przypadł mi jednak do gustu. Dlaczego ??
Na początek chciałabym pozdrowić ekipę zajmującą się korektą. W treści pojawiają się nie tylko literówki, ale także wyrazy kompletnie nie pasujące do zdania, jednakże o podobnej pisowni co wyrazy , które powinny być użyte.
Akcja książki toczy się w Los Angeles, Cztery przyjaciółki znudzone swym małżeńskim pożyciem zawierają umowę. Każda z nich zaangażuje się w jakiś romans.
Zapowiada się intrygująco zwłaszcza, że na tylnej okładce książki mamy dopis pokazujący także wątek ktyminalny, z dreszczykiem emocji. Przeczytamy tam także wzmianki o pewnym plotkarzu, który będzie chciał ujawnić światu tajemnice czterech kobiet.
Gdybym miała określić "Klub niewiernych żon" jednym słowem, był by to wyraz "zagmatwany". Przy czytaniu trzeba się naprawdę skupić, aby dokładnie zrozumieć o co tu chodzi.
W wielu miejscach odnosiłam wrażenie, iż autorka pogubiła się w swej pisanej z ponad czterech różnych punktów widzenia powieści. Gubi się nie tylko pisarz, ale i czytelnik. Wydarzenia nie są ustawione w porządku chronologicznym.
Ponadto autorka wprowadza zbyt dużo "gwiazdorskiej" atmosfery. Hollywood nie jest tylko tłem. Wręcz przeciwnie, dodatkowo utrudnia zrozumienie treści. Stają się one zbyt przytłaczające.
Bardzo zasmucił mnie fakt braku pikantniejszych scen. Cztery różne romanse ( i nawet więcej ), a o praktycznie każdym z nich dowiadujemy się w formie zwierzenia się przyjaciółkom, w sposób pośredni i jakże nudny. Nie ma nic nad czym możnaby było się zarumienić bądź też nawet powzdychać.
Z tego powodu denerwujące jest to, że rozdziały kończą się zbyt szybko. Gdy czytelnik jest pewien, iż do czegoś w końcu dojedzie, nagle BAM! - koniec rozdziału i początek nowego, pisanego o życiu innego bohatera.
Mimo wielu wad muszę przyznać, książka ma jeden zdecydowanie mocny plus. Mianowicie opowiada o życiu takim jakim jest. Żadnych bajek, przesłodzonych miłości, żadnych bohaterów tylko drastyczne realia, czysta prawda.
I może to jest problemem. Jako fanka fantastyki podświadomie wyszukuję takich wątków i to one właśnie mają decydujący głos w mojej ocenie.
Myślę, że dla osób lubiących powieści obyczajowe nie będzie to miało większego znaczenia. W końcu sama fabuła jest godna poświęcenia uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz