Strony

piątek, 10 października 2014

Od czego są przyjaciele?

Tytuł oryginału: Vampire Academy
Na podstawie: Akademia Wampirów - Richelle Mead
Czas trwania: 1 godz. 44 min.
Gatunek: Fantasy, Komedia, Akcja
Reżyseria: Mark Waters
Scenariusz: Daniel Waters
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Moja ocena: 4/10
________________
Kim jest przyjaciel? Otóż mówi się, że to osoba, która zawsze jest przy tobie, gdy jej potrzebujesz. Zrobi dla ciebie wszystko: nigdy nie zawiedzie, nigdy nie opuści. Mogłoby się wydawać, że każdy z nas zna tę definicję przyjaźni, jednakże czasem idea oddania i pomocy drugiej osobie jest dużo bardziej skomplikowana i wymagająca. Czy bylibyście w stanie oddać życie za swego przyjaciela? Potrafilibyście poświęcić własne dobro i szczęście dla drugiej osoby? 
A może nigdy nie sądziliście, że taka lojalność jest możliwa? Bracia Mark i Daniel Waters postanowili pokazać nam taką sytuację na dużym ekranie. 

W lutym bieżącego roku w kinach pojawiła się ekranizacja bestsellerowego cyklu Akademia Wampirów. Autorka niesamowitej Melancholii sukuba, Richelle Mead, przenosi nas w świat krwiopijców XXI w. Stworzona przez nią historia odbiega od starych schematów. W opowieści występują trzy rodzaje wampirów: Moroje, czyli słabi krwiopijcy potrafiący władać różnymi żywiołami, wymagający jednak ochrony dampirów, które z kolei są pół ludźmi szkolącymi się na strażników moroji. Chronią je przed strzygami, trzecim rodzajem istot nocy, postaciami najbardziej przypominającymi bohaterów horrorów, które tak dobrze znamy z literatury i kinematografii. 



Brzmi skomplikowanie, prawda? Czytelnik jest jednak w stanie wszystko zrozumieć, poznać ten świat i pokochać go takim jakim jest. Widz natomiast nie ma na to czasu, bo każde wydarzenie błyskawicznie przechodzi w kolejne, pozbawiając odbiorcę chwili na przemyślenie i przetworzenie tego, co widzi. Książka Richelle Mead trzyma w napięciu od samego początku, aż do końca. Bracia Waters ewidentnie starali się ten sukces powtórzyć, jednak na dużym ekranie taki zabieg wywołuje nikomu niepotrzebny chaos. Oczywistym jest, że wiele scen z powieści zostało pominiętych. W ten sposób pozbawia się jednak widza możliwości głębszego poznania historii, a nawet zrozumienia kluczowych zachowań postaci. W ekranizacji pojawia się zbyt dużo głównych wątków. Zdecydowanie lepszym wyborem byłoby, podzielenie filmu na części lub stworzenie serialu, gdzie można by rozwijać je w odpowiednim tempie.

Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego wiele osób, ze mną włącznie, uważa ekranizację Akademii Wampirów za nieporozumienie filmowe. Najgorszą zbrodnią jaką mogli nam zafundować twórcy filmów Wredne dziewczyny i Duchy moich byłych było fatalne dobranie obsady. Aktorzy, wcielający się w role głównych bohaterów, nie potrafią dobrze ich zagrać. Lucy Fry jako Lissa Dragomir zachowuje się sztucznie, jej gra jest „drewniana”, a mimiką twarzy przypomina miejscami Kristen Steward. Olga Kurylenko w roli bezwzględnej dyrektor Akademii? W jej wydaniu momenty, w których Kirova ma budzić grozę i respekt stają się po prostu zabawne. Gabriel Byrne wcielający się w postać czarnego charakteru, Victora Dashkova, sprawia wrażenie osoby zagubionej, niepasującej do pełnego sprytu i przebiegłości arystokraty.

Błędy kolegów po fachu stara się przysłonić odtwórczyni jednej z głównych ról, Zoey Deutch, idealnie ukazując wszystkie najważniejsze cechy charakteru swej postaci. Błyskotliwe uwagi, cięty język i buntownicza natura Rose sprawiły, że Akademia Wampirów została nominowana do Teen Choice Awards w kategorii ulubionej komedii i ulubionej aktorki komediowej. 

Na uznanie zasługuje także dbałość twórców o dopracowanie szczegółów. Stąd też charakteryzacje poszczególnych postaci idealnie oddają ich usposobienie, muzyka pasuje do sytuacji, a efekty robią wrażenie. Zarówno elementy magiczne, jak i postaci strzyg i psycho-ogarów wydają się być częścią rzeczywistości; są przedstawione w sposób naturalny i stonowany. 

Zarówno plusem, jak i minusem ekranizacji są sceny walki, elementy romansu i wizja normalnego szkolnego świata. Co jest potrzebne, żeby film się sprzedał? Dynamiczne sceny akcji, nagie torsy mężczyzn oraz ploteczki i intrygi. Zdecydowanie za bardzo skupiono się na podkreśleniu tych elementów, pozbawiając tym samym ekranizację oryginalności i wyjątkowości. Stworzono kolejny produkt, którego celem jest pozyskanie jak największych zysków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz