Strony

środa, 29 stycznia 2014

Nadchodzą niegrzeczne dziewczyny!

Tytuł Oryginału: The Heat
Czas trwania: 1 godz. 57 min.
Gatunek: Komedia kryminalna
Produkcja: USA
Reżyseria: Paul Feig
Scenariusz: Katie Dippold
Moja ocena: 5/10
_________________________
Gorący Towar to komedia kryminalna, która miała rozbawić nas niecodziennym połączeniem przemądrzałej agentki FBI i szalonej policjantki, pracujących wspólnie nad rozwiązaniem sprawy dotyczącej narkotyków. Przyznam szczerze, myślałam, że film będzie wyglądał zupełnie inaczej. Sądziłam, iż twórcy przedstawią damską wersję Bad Boys. Niestety tak się nie stało. Dlaczego niestety? Dlatego, że wtedy na pewno film byłby o wiele ciekawszy.


Film przedstawia historię agentki FBI Sary Ashburn (Sandra Bullock), która aby dostać awans musi rozwiązać sprawę rosyjskiego gangstera. W tym celu musi współpracować z oficer bostońskiej policji Shannon Mullins (Melissa McCarthy), która powiedzmy sobie szczerze, ma dość niekonwencjonalne sposoby na łapanie złoczyńców i ich przesłuchiwanie. Dwa różne charaktery pań, mają spowodować w widzu wybuchy śmiechu i doskonałą zabawę podczas oglądania ich dziwacznego śledztwa. Efekt? Śmiałam się może, ze dwa razy, w duchu modląc się o jak najszybszy koniec filmu. Jeszcze nigdy, żadna komedia, aż tak mnie nie nudziła. Nawet wątek kryminalny (a takie wręcz uwielbiam) nie pomógł, a wręcz jeszcze bardziej zniechęcił. Dlaczego?



Gorący Towar to komedia chaosu. Jest tu tak wiele różnych wątków, że często można się zagubić w akcji z pytaniem: po co on się pojawił? Wiele z nich nie wnosi zbyt wiele do filmu, są "zapychaczami" czasu. Zupełnie jakby twórcy nie mieli pomysłu na to jak wypełnić te blisko dwie godziny totalnej udręki. Kryminalne wstawki, które mają być tłem komedii, w rzeczywistości są strasznie nudne. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak tandetnym, pozbawionym akcji i napięcia filmem o tej tematyce. Jedynym w miarę ciekawym momentem, który nawet mnie rozbawił, był moment podkładania pluskwy do telefonu.

Najbardziej do filmu nie zniechęca jednak fabuła, tylko przekleństwa. Połowa tekstów wypowiadanych przez główne bohaterki to właśnie one. Pomijając fakt, że kobietom nie przystoi tak kląć, samo ich częste pojawianie się jest niezwykle denerwujące. Film oglądałam częściami, a moja irytacja rosła z każdym fragmentem. Jestem pewna, że gdybym miała odtwarzać go od razu w całości, to z całą pewnością nie dałabym rady obejrzeć go do końca. To dla mnie ponad siły.

Pozostaje mi tylko podsumowanie: żałuję czasu spędzonego na oglądaniu Gorącego Towaru. Film jednak oceniłam nieco wyżej niż powinnam, ze względu na piękno nowej przyjaźni powstałe w zakończeniu. Widząc zmianę zachodzącą w życiach głównych bohaterek w oku kręci się łza. Jest to jedyna część komedii, wolna od wyzwisk i pseudo-śmiesznych sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz