Strony

czwartek, 5 grudnia 2013

Wystarczy jeden list...

Cykl: jednotomowa
Autor: Portia Da Costa
Wydawnictwo: WAB
ISBN: 978-837-881-032-2
Data wydania: 2013
Moja ocena: 4/6
_______________
Młoda bibliotekarka Gwendolynne Price pewnego dnia znajduje w służbowej skrzynce na wnioski i uwagi niezwykłą korespondencję. Erotyczne listy miłosne, pełne pikantnych szczegółów, zaadresowane właśnie do niej. Kim jest tajemniczy Nemezis podpisujący się pod listami? W tym samym czasie dziewczyna poznaje przystojnego profesora historii – Daniela Brewstera. Ich relacje z każdym dniem stają się coraz bardziej intymne… Gwendolynne podejmuje fascynującą erotyczną grę z Danielem, a jednocześnie wciąga ją wirtualny flirt z Nemezis. Czy Daniel to Nemezis? Gdy fantazje i rzeczywistość przenikają się nawzajem, coraz trudniej się zorientować czy kto jest kim… Mocna, zmysłowa opowieść z elementami romansu, która rozpali wyobraźnię każdej czytelniczki.
___________________
Gwen to bibliotekarka po przejściach, która po rozwodzie z mężem nadal kłóci się z nim o dom. Wiedzie zwyczajne życie, bez większych ekscesów i spontaniczności. Do czasu... Gdy znajduje w pracy list adresowany do niej, całe jej życie ulega niezwykłej metamorfozie. Już nie myśli o tym, że wieczorami zasypia sama, bo wie, że gdzieś tam, za tym pięknym pismem i seledynowymi kartkami kryje się mężczyzna, który naprawdę jej pożąda. Nasuwa się tylko jedno pytanie: Kim jest tajemniczy Nemezis?



Bardzo spodobał mi się sposób w jaki autorka opisała reakcję Gwendolynne na otrzymany list. Jej zachowanie jest niezwykle naturalne i realistyczne. Najpierw robi jej się duszno, potem przychodzi strach o własne życie, bo przecież Nemezis może być niebezpieczny, następnie znów pojawia się duma i radość, że ktoś docenił jej kształty, aby po raz kolejny drżeć z niepokoju, ponieważ Nemezis musiał ją obserwować od dawna. Setki myśli, setki emocji i jeszcze więcej najróżniejszych reakcji organizmu. Burza myśli i szybkość, zmienność każdej z nich sprawia, że ukazuje się nam idealny obraz kobiety adorowanej. Co takiego napisał Nemezis, że wprowadził Gwen w taki stan?

Już na samym początku książki jesteśmy świadkami przelotnej, intensywnej reakcji na treść seledynowych kartek. Następnie sami możemy przeczytać, co się w nim znajduję. Nie będę zdradzać wam wielu szczegółów. Od strony czysto literackiej jestem pod ogromnym podziwem umiejętności pisarskich Portii De Costa. Nie tylko sprawiła, że list budzi emocje nie tylko głównej bohaterki, ale także czytelnika, to jeszcze sposób wypowiadania się Nemezis jest niezwykle poetycki. Pisze on obrazowo, subtelnie, śmiało, nie boi się mówić tego co myśli.

Kolejnym fascynującym zjawiskiem powieści jest to, że autorka tak skutecznie manipuluje czytelnikiem, że nim się obejrzy, a wydaje mu się, że to on wciela się w postać Gwen (oczywiście mowa tu tylko i wyłącznie o kobietach, nie jestem w stanie stwierdzić, czy z postacią Daniela, czy Nemezis mężczyźni są w stanie utożsamić się w podobnym stopniu). Każda z nas poczuje się adorowana, coraz bardziej zagłębiając się w szaloną grę z tajemniczym Nemezis.

Zmysłowa i hipnotyzująca książka jest niestety jednowymiarowa. Erotyczne wstawki są tu niestety na pierwszym miejscu, co sprawia, że jest ich zdecydowanie za dużo. Czyste porno w wersji pisanej. Co prawda pojawiają się inne wątki, a właściwie jeden, który moim zdaniem gdyby skończył się tragicznie to wniósłby bardzo wiele do historii i sprawiłby, że z pozoru płytka tematycznie książka otrzymałaby wiele głębi w swym przekazie. Wtedy byłby to romans w skali Nicholasa Sparksa z odrobiną namiętności i perwersji.

Podsumowując książka nie jest zła, ale nie mogę powiedzieć, że zawładnęła moim sercem. Podobnie jak ciężko mi stwierdzić to,że z żalem uważam, iż mogłaby być dużo lepsza. Nie przepadam za książkami, które nic do naszego życia nie wnoszą. Oprócz wiedzy o tym, że nasze życie w ciągu zaledwie sekundy może wywrócić się do góry nogami, generalnie nic więcej się nie dowiadujemy, nie pobieramy żadnych lekcji życiowych. Jednak mimo to, książka wciągnęła mnie na tyle, że nie byłam w stanie oderwać się od czytania, a to chyba o czymś świadczy. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz