Strony

niedziela, 21 lipca 2013

Yippie-kai-yey, czyli jak zniszczyć dobrą serię


Tytuł Oryginału: A Good Day to Die Hard
Kategoria:Film
Czas trwania: 1 godzina 37 minut
Gatunek: Sensacyjny
Reżyseria:
John Moore
Scenariusz:
Skip Woods
Produkcja:
USA
Moja ocena: 5/10
_______________________

Od dzieciństwa uwielbiam cykl filmów „Szklana pułapka”. Zawsze podziwiałam postać Johna McClane’a i to, w jaki sposób zwalcza przestępczość. Nigdy się nie nudziłam, nawet oglądając film setki razy. Z lekką niechęcią podchodziłam do „Szklanej pułapki 4.0”, ale gdy okazała się tylko odrobinę gorsza od pozostałych trzech, miałam nadzieję, że i piąta część taka będzie. Niestety…

 „Szklana pułapka 5” to kolejna filmowa porażka. Nie dość, że główna postać – John McClane – schodzi na dalszy plan, to jeszcze pojawia się jego syn, Jack. To on jest teraz najważniejszy. Podczas, gdy John jest tylko tłem do jego nieudolnych poczynań. Nie mówiąc o tym, że jego synowi brakuje wiedzy, doświadczenia i spontaniczności.
Drugim ważnym problemem, jest fabuła. Wydarzenia rozgrywają się w Moskwie i Czarnobylu. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Wydał mi się zbyt przereklamowany. Ponadto, pojawia się zaledwie kilka scen akcji, gdzie w poprzednich częściach było ich mnóstwo. Fakt, robią one wrażenie, ale tylko i wyłącznie dlatego, że dochodzi w nich do głosu postać grana przez Bruce’a Willisa. Reszta filmu jest niesamowicie nudna. Jai Courtney wcielający się w Jacka, kreuje swego bohatera na odpowiedzialne, pozbawione humoru, ogromne dziecko, które obraziło się na swego ojca. Z początkiem filmu, było to nawet zabawne, jednak z każdą kolejną minutą stawało się irytujące.
Gdy postać Bruce’a Willisa powinna być na czele filmu, jest ona na poboczu, co automatycznie sprawia, że jest to jedyna rzecz, która utrzymuje „Szklaną pułapkę 5” na dobrym poziomie. Gdyby nie John McClane, jego pomysły, wola poświęcenia i humor, film byłby niegodny niczyjej uwagi. Już teraz po jego obejrzeniu, w mojej głowie pojawiły się wręcz słowa modlitwy: „Błagam, niech nie będzie już kolejnej części”. Jedno wiem na pewno, szósta odsłona nigdy nie dorównałaby poprzednim, a po rozczarowaniu piątą pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że nikt nigdy o kontynuacji nie wspomni.
Podsumowując, bardzo się zawiodłam. Nie sądziłam, że zniszczenie tak cudownej serii jest możliwe. Obraz filmów, na których dorastałam już nigdy nie będzie taki sam. Popełniłam olbrzymi błąd oglądając piątą część. Pozostaje mi marzyć o tym, aby szybko zniknęła z mojej pamięci. Zdecydowanie nie polecam.

Ten artykuł przeczytacie także na:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz