Autor: Nele Neuhaus
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8008-072-0
Liczba stron: 608
Cena: 39,90 zł
Moja ocena: 6/6 ♥
___________________
Nele Neuhaus w najlepszym wydaniu –
wiarygodne postaci, akcja trzymająca w napięciu. W szóstej części serii
wraz z Pią Kirchhoff śledzimy snajpera – zabójcę uderzającego zawsze z
ukrycia, często ze znacznego oddalenia. Przesyła on policji specjalnie
przygotowane nekrologi z informacją, dlaczego dana osoba musiała zginąć.
Ofiary to niewinni ludzie, bliscy osób, które snajper chce ukarać.
Morderca terroryzuje ludność Frankfurtu i okolic, uderzając
systematycznie i precyzyjnie i nie dając policji chwili wytchnienia.
__________________________
Zawsze interesowało mnie to, jak po zaledwie garści informacji można dojść do tego, kto jest mordercą. Wydawało mi się to niemal nieprawdopodobne, zwłaszcza w przypadku, gdy o zabójcy nie wiemy nic. Nele Neuhaus postanowiła jak najlepiej przedstawić proces zbierania informacji przez śledczych, podkreślając przy tym jak wiele pracy i wyrzeczeń kosztuje to całą ekipę kryminalistyki. Żywi i umarli pokazuje jak toczy się śledztwo, gdzie jedynym śladem na obecność mordercy, jest odcisk w trawie, gdzie umieszczona była broń. Nie znany jest nawet motyw, gdyż ofiarą jest miła, starsza pani. Gdy w krótkim czasie dochodzi do kolejnej śmierci, niemiecka policja rozpoczyna prawdziwą walkę z czasem, by złapać mordercę, zanim dotrze do kolejnej ofiary.
Nele Neuhaus pisze niezwykle lekko i swobodnie. Wydawało mi się, że niemal każde zdanie przychodzi jej do pisania z łatwością i prostotą. Nie miałam najmniejszych trudności w zrozumieniu tekstu czy nadążeniem za fabułą. Każdy fragment jest staranny, pisany z myślą o czytelniku. Oczywiście dopuszczam do świadomości myśl, że może być to tylko i wyłącznie dzieło tłumacza - tego nie jestem w stanie stwierdzić jednoznacznie. Jednak uważam, że popularność jaką cieszy się niemiecka autorka, nie może brać się z niczego i na pewno nie jest przypadkowa. Żywi i umarli to siódmy tom z cyklu Bodenstein & Kirchhoff, a ja z niecierpliwością czekam na szansę zapoznania się z wcześniejszymi częściami.
Na uwagę zasługuje przede wszystkim niezwykła technika, jaką posługuje się autorka. Jej sposób pisania jest dostosowany do sytuacji, w taki sposób, aby każdy z nas mógł poczuć się częścią zespołu śledczych i tworzyć własne teorie. Wiem, że piszę to niemal przy każdej recenzji dobrego kryminału, jednak w przypadku Żywych i umarłych sprawa wygląda nieco inaczej. Tutaj ściga nas czas, czujemy bezpośrednio na sobie odpowiedzialność za życie innych osób Pracujemy pod presją i ze znikomymi dowodami. Każdy, nawet najmniejszy błąd może kosztować kogoś życie. Jesteśmy zmęczeni (czytamy w końcu całymi nocami, chcąc dowiedzieć się, co wydarzy się dalej), zdobywamy się na wiele wyrzeczeń (czytanie zamiast snu), aby w końcu cały dzień głowić się nad rozwiązaniem zagadki, aż do następnych kilku godzin przy lekturze.
Nele Neuhaus zwraca uwagę na to jak ciężka jest praca policjanta działu kryminalnego. Zazwyczaj w kryminałach pojawiają się jasne dowody, które odpowiednio zinterpretowane, prędzej lub później zaprowadzą nas do sprawcy. Tutaj nic nie jest pewne, a my jesteśmy świadkami tego, jak wiele błędów zdarza się popełniać nawet zawodowcom, gdy pracują pod presją w ogromnym stresie. Pomyłki rzadko stają się elementem klasycznych kryminałów, jeśli już, to są one odpowiednio zakamuflowane jako ślepe uliczki, gdy trzeba się cofnąć do tego, co już wiadome i starać się przekształcić wnioski w inny sposób lub znaleźć coś, co nam umyka. Neuhaus nie boi się wytykać błędów i nie zamierza ich w żaden sposób maskować czy usprawiedliwiać. Dzięki temu powieść staje się bardziej realistyczna i bliższa czytelnikom.
Kolejną zaletą Żywych i umarłych jest nieprzewidywalność i niepewność. Niemal do samego końca, nie byłam w stanie jednoznacznie stwierdzić jak ta historia się zakończy. Umierałam z ciekawości i robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby jak najszybciej przeczytać każdy rozdział i dowiedzieć się więcej.
Podsumowując, Nele Neuhaus totalnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tak dobrego kryminału, tym bardziej przy pierwszym podejściu do niemieckich powieści z tego gatunku. Jestem mile zaskoczona i mam nadzieję, że pozostałe części są równie dobre. Polecam!
Medycyna, osoby starsze i kryminalne wątki. Polecam Zabawkę diabła Matta Richtela.
Co piętnaście lat podwaja się liczba osób cierpiących na poważne zaniki pamięci. Produkcja pamięci komputerowych podwaja się co dwa lata. Między tymi faktami istnieje silniejszy związek, niż ktokolwiek byłby gotów przypuszczać.
Lane Idle zna pewną tajemnicę, ale jej nie pamięta. Niczego nie pamięta. Ma ponad osiemdziesiąt lat i cierpi na starczą demencję. To niedobrze, tak się bowiem składa, że jeśli jej tajemnica nie zostanie ujawniona, świat czekają ogromne zmiany. Zdecydowanie na gorsze.
Nat Idle jest dziennikarzem śledczym. W miarę możliwości stara się opiekować dotkniętą starczą demencją babcią. Kiedy pewnego dnia wychodzi z nią na spacer do parku, padają strzały. Okazuje się, że to oni byli celem ataku. Uciekając przed gotowymi na wszystko prześladowcami, Nat trafia na trop gigantycznej afery sięgającej korzeniami do samego serca Doliny Krzemowej. Klucz do zagadki, którą musi rozwikłać, by ocalić życie, jest ukryty we wspomnieniach ponad osiemdziesięcioletniej staruszki. Problem w tym, że tych wspomnień – przynajmniej pozornie – już nie ma…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz