Strony

wtorek, 27 maja 2014

Na tropie Dedala

Cykl: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy (#4 w serii)
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-62170-03-6
Moja ocena: 5/6
___________________
Percy Jackson nie spodziewa się niczego dobrego po kursie przygotowawczym, ale kiedy pojawia się jego tajemnicza śmiertelna znajoma prześladowana przez demoniczne cheerleaderki, sytuacja szybko przestaje być zła... Staje się dramatyczna.
Percy nie ma dużo czasu. Zbliża się wojna między bogami a tytanami. Nawet Obóz Herosów nie jest bezpiecznym miejscem, ponieważ armia Kronosa szykuje się do ataku na jego niegdyś nienaruszalne granice. Aby ją powstrzymać, Percy i jego przyjaciele muszą wyruszyć na niebezpieczną wyprawę przez Labirynt - ogromną podziemną krainę, gdzie niespodzianki i zagrożenia czają się na każdym kroku.
Po drodze Percy zmierzy się z potężnymi wrogami, dowie się prawdy o zaginionym bogu Panie i stanie twarzą w twarz z najstraszliwszym sekretem króla tytanów Kronosa. Ostateczna wojna zaczyna się... od bitwy w Labiryncie.
_____________________________________
Zbyt długo odpoczywałam od przygód Percy'ego i jego przyjaciół. Pewnie dlatego, jak tylko miałam możliwość sięgnięcia po Bitwę w Labiryncie nie wahałam się ani chwili. Tęskniłam za mitologicznym światem pełnym bogów i potworów. Przy każdym poprzednim tomie spędziłam niezapomniane, miłe chwile.

Tym razem Percy musi odnaleźć Dedala, aby ocalić Obóz Herosów przed najazdem zwolenników Kronosa od strony mitologicznego Labiryntu, w którym uwięziony był Minotaur. Problem w tym, że jest on uznany za zmarłego, a wiedza o jego życiu w ukryciu to zaledwie kilka drobnych pogłosek. Obóz jest jednak w niebezpieczeństwie i konieczne jest zdobycie pomocy. Czy misja Percy'ego i Annabeth zakończy się sukcesem?



Szczerze mówiąc to najgorsza ze wszystkich części. Przed ostatni tom przygód Percy'ego i jego przyjaciół nie porywa tak, jakbym tego chciała. Niestety, brakowało mi bardziej rozbudowanych wątków, napięcia i akcji, która zapiera dech w piersiach. Miałam nadzieję, na niesamowicie interesujące wydarzenia, jak te w Morzu Potworów czy Klątwie Tytana. Miejscami czytanie dłużyło mi się niemiłosiernie, czasem nawet niektóre fragmenty były nieco nudne. Błądzenie po Labiryncie, różne istoty spotykane po drodze - temu wszystkiemu brakuje głębi. Nowym postaciom brakuje charakteru, specyficznego pazura, który nadaje nie tylko im ale i akcji ostrości. Z przykrością muszę stwierdzić, że opisy sytuacyjne były mdłe.

Tym razem Rick Riordan skupia się coraz bardziej na uczuciach tworzących się pomiędzy Percym, a Annabeth. Ciekawe jest to, że absolutnie nie jest to wątek romantyczny, raczej humorystyczny. Główni bohaterowie jakby nie patrzeć są jeszcze dziećmi, które nie do końca rozumieją czym jest miłość i w jaki sposób się objawia. Nie rozumieją swoich uczuć i zachowań, są zagubieni, ale żadne z nich nie jest w stanie podjąć skutecznych kroków, żeby to zmienić. Ich próby są cudownym źródłem rozrywki, a książka nabiera dzięki temu wymiaru komediowego.

Zapewne większość z was zastanawia się jak skończy się wątek Pana. Dobra wiadomość, możecie się tego dowiedzieć już w tym tomie. Jest to jeden z nielicznych fragmentów w tej części, które naprawdę mnie zszokowały. Moje zaskoczenie i niedowierzanie wzrastało z każdym kolejnym przeczytanym słowem. Myślę, że właśnie tu skupiła się cała uwaga autora, który przez to nie dopracował innych wątków.

Podsumowując Bitwa w Labiryncie nie jest taka zła, jakby się mogło wydawać. Jednak zawiodłam się dość mocno. Mam nadzieję, że było to zwykłe potknięcie autora, który wynagrodzi nam to w finałowym tomie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz