Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Seria: Bractwo Czarnego Sztyletu
Wydawnictwo: Videograf II
Miejsce wydania: Chorzów
Wydanie polskie: 2011
Tytuł oryginalny: Black Dagger Brotherhood: Lover Avenged
Rok wydania oryginału: 2009
Liczba stron: 352
Format: 135x210 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788371838842
Wydanie: I
Moja ocena: 6/6
-------------------------------------------------------
Sprawy Bractwa komplikują się coraz bardziej. Spełnia się dawna przepowiednia Vhrednego i król wampirów – Ghrom – traci wzrok. Kiedy w powietrze wylatuje klub Mordha – Zero Sum – wszyscy są przekonani, że jego właściciel nie żyje. Ehlena odkrywa jednak tajemnicę Mordha i z pomocą członków Bractwa próbuje go uwolnić z karnej kolonii symphatów. Tymczasem zbuntowany i zagubiony John postanawia wyprowadzić się z siedziby Bractwa. Jednak gdy Xhex znika w trakcie akcji uwolnienia Mordha, John postanawia odnaleźć ukochaną, choćby miało go to kosztować
życie...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Właśnie jestem po lekturze drugiej części "Lover Avenged" i muszę przyznać, iż jestem pod ogromnym wręcz wrażeniem. Po tylu dobrych tomach nie sądziłam, że autorka nadal będzie na wyżynach w swej twórczości. Po raz kolejny dałam się zachwycić niezwykłą magią cyklu "Bractwo Czarnego Sztyletu", pomimo, że uważałam, iż tom dotyczący Mordha będzie porażką, z racji tego, że za nim nie przepadam.
Co się takiego zmieniło ??
J.R.Ward skutecznie manipuluje czytelnikiem, w dobrym znaczeniu tego słowa. W efekcie, gdy skończyłam czytać Mordh stał się dla mnie jedną z ulubionych postaci. Mogłabym go śmiało postawić tuż przy Vhrednym czy Butchu. Zyskał moją sympatię za to co zrobił, by ochronić swoich bliskich, za to jak dla nich cierpiał.
W "Duszy wampira" następuje dalszy ciąg wydarzeń z "Anioła zemsty". Mordh zmuszony przez okoliczności postanawia powiedzieć Ehlenie, o tym kim naprawdę jest i czym się zajmuje. Po odrzuceniu jego miłości, wysadza budynek Zero Sum i znika w kolonii dla symphatów. Oczywiście wszyscy myślą, że zginął w ogromnym wybuchu.
Jest to jeden z najsmutniejszych tomów. Wywiera takie emocje na czytelniku, że ten dosłownie "wgryza" się w akcję. Emocje odbierałam kilkakrotnie bardziej niż w każdym innym tomie, czy też nawet w innej książce. Smutek, żal, współczucie... - to zaledwie garstka emocji towarzyszących czytaniu. Napięcie rośnie z każdą stroną. I gdy wydaje się, że już gorzej być nie może... Lepiej będzie jeśli nie dokończę tego zdania. Zachęcam do przeczytania "Duszy wampira", a tam znajdziecie odpowiedź.
Oczywiście jak w każdej części "Bractwa..." znajdziecie wiele życiowych cytatów. Każdy z nich zawiera przesłanie, które może przydać się na danym froncie. Przez to książka wiele uczy. Pokazuje prawdę o życiu. Pozwolę sobie zacytować parę fragmentów:
- "Ludzie nie musieli umierać, by znikać na zawsze z czyjegoś życia."
- "Czasami to, że musiałeś być silny, wystarczyło, byś został tym, kim musiałeś być."
- "- Każdy popełnia błędy.
- Niektórych nie da się naprawić." - "Zabawne, bieg wydarzeń nie zawsze jest taki, jak się zaplanowało i nieraz nas zaskakuje."
To zaledwie odrobina z całego morza cytatów.
Kolejnym plusem książki są zwroty akcji. Gdy wydaje się, że wszystko będzie dobrze, fabuła się zmienia, a wydarzenia przyjmują całkiem inny obrót. Czasami w sposób zaskakujący.
Ponadto, jak w każdym porządnym tomie "Bractwa..." przystało muszą pojawić się pikantne sceny. Tym razem J.R.Ward dała nam nieco inny wymiar wampirzego seksu. W końcu Mordh jest symphatą. Przez to w scenach łóżkowych nie ma już takiej monotonii jaka dawała się już nieco we znaki. Autorka zapewnia nam powiew świeżości także na tym froncie.
No cóż, nie będę się już więcej rozpisywać. Myślę, że moja misja jest skończona, a więc zabierajcie się do czytania. :)
Wydaje się ciekawa, na pewno po nią sięgnę. Zapraszam do mnie. Zależy mi na krytycznej ocenie mojego pisarstwa.
OdpowiedzUsuń